Nie tak dawno temu, w naszych mediach pojawiła się informacja o tym, że rząd niemiecki zachęca obywateli do robienia zapasów na wypadek kryzysu. Ta informacja spowodowała szereg spekulacji w mediach czy Niemcy jakoby po cichu nie przygotowują się na jakąś katastrofę. Ta informacja nie znalazłaby takiego echa w mediach gdyby nie to, że wszyscy politycy są teraz na zasłużonych wakacjach :), jednak dzięki tej informacji do świadomości społecznej przebiła się informacja, która od dawna była bagatelizowana…
Staram się omijać tematy polityczne bo nie o tym jest ten blog, jednak w tym przypadku chodzi bardziej o starą ustawę o nowelizacji tzw. obrony cywilnej, w której pojawiły się wytyczne, iż każdy z obywateli powinien mieć zapasy prowiantu, wody oraz innych przedmiotów na wypadek jakiejś katastrofy lub konfliktu. Ta ustawa nie była ruszana już od czasów zimnowojennych i jest ona po prostu znowelizowana do dzisiejszych realiów tak więc sianie wszechobecnej paniki jest trochę przesadzone.
Cała sytuacja ma natomiast również pozytywny aspekt, w szczególności w naszym kraju. Z tego co obserwuję większość ludzi nie posiada zapasów – jedynie tyle co posiadają w lodówce oraz szafkach kuchennych, co średnio nie starczyłoby na dłużej niż 3 dni dla 4 osobowej rodziny. Ludzie po prostu przyzwyczaili się do wygodnego trybu życia, do tego że nie trzeba myśleć o takich rzeczach jak przygotowania na sytuacje kryzysowe, które jak wielokrotnie historia pokazywała i pokazuje mogą szybko eskalować. W takich momentach wszechobecna panika, może doprowadzić do sytuacji gdzie robienie zapasów może być zdecydowanie bardziej utrudnione jak nawet niebezpieczne. Ludzie w takich sytuacjach będą na tyle zdesperowani, że walki w sklepach o jedzenie są bardziej niż pewne.
Osobiście uważam, że zrobienie awaryjnego zapasu na taki okres czasu jest absolutnym minimum i każdy z nas powinien w domu takowe posiadać. Poniżej przedstawię moją propozycję 10-dniowego zestawu na wypadek sytuacji kryzysowych dla 4 osobowej rodziny.
Prowiant:
- 16 baniaków wody mineralnej 5L
- 4 kilo ryżu
- 2 kilo kaszy
- 2 kilo suchej fasoli
- 10 konserw mięsnych
- 1L oleju
- Paczka sucharów lub krakersów
- 10 konserw z warzywami (groch, fasola czerwona, kukurydza, pomidory)
- 6 słoiczków z koncentratem pomidorowym
- pudełko kostek rosołowych
- Majonez 500g
- 1kg soli
- 2kg cukru
- 2 opakowania makaronu
- 4L mleka UHT lub 2 opakowania mleka w proszku
- witaminy (w formie tabletek lub rozpuszczalne)
- herbata i kawa
- przyprawy
Ponadto warto posiadać:
- apteczka (zapas bandaży i podstawowych leków)
- papier toaletowy (8 rolek)
- ręcznik papierowy
- mydło
- pasta do zębów
- płyn do mycia naczyń
- wybielacz lub płyn na bazie chloru
- worki na śmieci
Jeśli twoja rodzina posiada dzieci poniżej 1,5 roku życia, do tego zestawu warto dodać zapas odpowiedniego jedzenia, środków higienicznych i wszystkiego czego takie małe dziecko potrzebuje (matki wiedzą najlepiej).
Cały zestaw jest oczywiście moją sugestią i można go odpowiednio zmodyfikować do własnych preferencji – jedni mogą stwierdzić, że za dużo inni za mało. Mimo wszystko taki zestaw nie powinien kosztować więcej niż 150 złotych tak więc posiadanie stalowej rezerwy nie spowoduje gigantycznego ubytku w portfelu tym bardziej, że taką listę można budować systematycznie na zasadzie zakupienia 1-2 produktów za każdym razem gdy robimy zakupy.
Tylko gdzie tę wodę upchnąć? 😉
Tak to jest jeden z największych problemów w przygotowaniach – miejsce. Sam prowiant nie powinien zająć dużo miejsca z wodą jest już gorzej.
Gdziekolwiek by tego nie trzymać, warto podzielić zapasy na kilka części i trzymać w różnych miejscach. Trzymając wszystko razem ryzykujemy utratę całości na raz.